sobota, 8 grudnia 2012

Y. 34. To on ich zabił...

   




       Szliśmy roześmiani pustą drogą. Z początku nie zwróciliśmy uwagi na brak jakichkolwiek ludzi. Jednak po kilku minutach zaczęło mnie to zastanawiać. W końcu jest już prawie południe, a na ulicach nie ma ani jednej żywej duszy. Zwykle o tej porze targ tętni życiem.
       Nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Okropnie mnie to dekoncentrowało, więc zaczęłam się rozglądać za obserwatorem. W pustych zaułkach nie zauważyłam nikogo, tak samo w oknach mieszkań. Zdziwiło mnie to i zaniepokoiło.
       - Ej, Yan, co jest? - zapytał Theo, który zauważył moją zmartwioną minę. Od razu cała paczka spojrzała na mnie.
       - Co.. eee.. nic.. - skłamałam, wyrwana z zamyślenia.
       - Na pewno? - dopytywał się dociekliwie blondyn. Zatrzymaliśmy się.
       - Ehh... Po prostu zastanawia mnie to, dlaczego o tej porze jesteśmy tutaj zupełnie sami.. - wyznałam ciurkiem i spojrzałam na twarze moich kolegów. Ich także to zaciekawiło.
       - Nie warto panikować! - powiedział Dranhoss i ruszył dalej przed siebie.
       Kiedy zrobił pierwszy krok jego głowę przeszyła naostrzona włócznia. Chłopak padł na kolana, a następnie na twarz. Jego HP spadło do zera.

         Czuję jak moje serce zaczyna szybciej bić.

       Przerażona Clarisse podbiega szybko do martwego chłopaka, klęka przy nim i kładzie jego głowę na kolanach. Z jej oczu lecą strumienie łez. Nagle, gdzieś z góry z zawrotną szybkością lecą cztery strzały i przeszywają plecy Clarisse.
       - NIE!! - krzyknęłam przerażona. Już chciałam wyrwać się do biegu, ale zatrzymał mnie Theo. - Puść mnie!!! Puszczaj!.. czemu?.. dlaczego?.. Blacky...
       Opadłam na kolana, a Theo klęknął przy mnie i przytulił mnie czule. Spojrzałam na niego. Po jego twarzy spływały łzy. Przytuliłam go jeszcze mocniej. Siedzieliśmy tak z 10 minut.

         To przez ciebie..

       - Słucham? - zapytałam się spoglądając na Theo. - Mówiłeś coś?
       - Nie.. - odpowiedział kiwając lekko głową.

          To przez ciebie zginęli Yumi. Po co zatrzymałaś ich przy sobie i przy tym chłopcu.. To on ich zabił..
     
      - To nieprawda!! - krzyknęłam przez łzy.

           Nie?.. To się okaże..

      - NIE!
      - Yan.. Wszystko o.. - Theo nie dokończył. Z bólem złapał się za brzuch. Zszokowana odsunęłam się i zauważyłam, że wystaje z niego ostry miecz.
      Szybko złapałam za broń i próbowałam ją wyciągnąć z brzucha chłopaka. Jednak moje starania szły na nic. Spojrzałam na twarz Theo. Wyrażała nienawiść. Czystą nienawiść i obrzydzenie.
      W końcu jego HP zeszło do zera i przewrócił się martwy na bok. Wtedy przeżyłam szok. Moim oczom ukazał się wesoły, mały Finn.
       - Yumi! - zawołał z uśmiechem. Po chwili jednak wyjął z pasa nóż i ruszył w moją stronę.
       - Finn, przestań!! Co ty robisz! To ja Yansora! Nigdy bym cię nie skrzywdziła! FINN!! NIE!! - było już za późno. Chłopiec bez wahania i trudności przebił moje serce jak masło.
       Upadłam na plecy. Oczy zamykały mi się powoli. Ostatnie co zobaczyłam to nie wyrażająca żadnych skrupułów twarz małego chłopczyka.
     
         Mówiłem ci. Zdradź go, a nic wam się nie stanie.. Będziecie bezpieczni. On jest najgorszym potworem na waszej drodze do odzyskania wolności. Musicie go zabić albo oddać mi z powrotem..

   


      - NIGDY!!!!!!!!!! - obudziłam się z krzykiem w namiocie. Oczy miałam mokre od łez.
      Rozejrzałam się w około. Obok mnie leżała Clarisse. Nadal mocno spała. Przerażona doskoczyłam do niej i zaczęłam nią potrząsać.
      - Blacky! Blacky! - krzyczałam ze łzami w oczach.
      Dziewczyna obudziła się przerażona i usiadła w śpiworze, tak szybko, że musiałam się odsunąć żebyśmy nie zderzyły się głowami.
      - CO SIĘ DZIEJE???!!! - zawołała nadal zszokowana dziewczyna. Kamień spadł mi z serca. Nadal żyła. - KOBIETO!!! ZWARIOWAŁAŚ??!!
      - Haha! Przepraszam.. - powiedziałam uśmiechnięta i przytuliłam się do przyjaciółki. - Och.. Co ja bym bez ciebie zrobiła..
      - Pewnie byś już nie żyła. - zażartowała Blacky odwzajemniając uścisk.
      - Ojoj! Nie rozpędzaj się tak! - zawołałam wesoło.
      Nagle gdzieś na zewnątrz strzeliła gałązka. No tak byliśmy w lesie. Znowu..
      Już chciałam wyjąć miecz, ale zaraz usłyszałam znajomy głos.
      - Heeeej.. Dziewczyny! Wszystko ok? - zapytał zaspanym głosem Theo. Widocznie Dranhoss wysłał go, bo mu nie chciało się wstawać.
      - Tak. - odpowiedziałyśmy chórem. Rozpięłam wejście do namiotu i wyszłam na zewnątrz. Od razu rzuciłam się Theo na szyję.
      Najpierw chłopak nie zrobił nic. Chyba myślał, że to sen, ale na szczęście po chwili odwzajemnił uścisk.
      - A co to za okazja? - zapytał blondyn kiedy go puściłam.
      - Aaa.. tak bez okazji. Po prostu się stęskniłam. To takie dziwne? - powiedziałam z uśmiechem.
      - Ależ nie.. Muszę sprawić, abyś tęskniła częściej! - zażartował Theo pokazując w szerokim uśmiechu swoje olśniewające, białe zęby.
      Uderzyłam go po przyjacielsku w ramie i wróciłam do namiotu. On zrobił to samo.
      - Uhuhu! Jakieś nowe romanse.. A co z Dandrossem? - spytała Clarisse robiąc minę typu "A ty świnko!".
      - Jakie romanse?! JAKIE ROMANSE! Kobieto chyba za dużo StupiZiółek! - odcięłam się i położyłam w śpiworze plecami do przyjaciółki.
      - No dobra chcesz to strzelaj FOCHI! Ja i tak wiem swoje! - zachichotała Blacky i położyła się z powrotem spać.
      Leżałam jeszcze chwilę nie mogąc zasnąć. Nadal dudniły mi w głowie słowa Runshvizera.
      A jeśli Finn naprawdę jest niebezpieczny? Może powinnam odmówić mu na samym początku. Powinnam pozwolić mu odejść...
   
        To on ich zabił..
        To on ich zabił..
        To on ich zabił..

      "- Zamknij się paszczaku. Jeżeli ktokolwiek kogoś tutaj zabił to ty! To ty jesteś potworem, a nie on." - powiedziałam w myślach i zasnęłam.



Evelinee



   

2 komentarze:

  1. O BOŻE O BOŻE!!!!!!
    OMG!!!!
    JPRLD!!!!!!
    ALE ZAJE-AJE!!! :**
    Na początku myślałam, że Cię zabiję za mojego Drake'a!!! Ale wybaczm :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha!!! No to dobrze, że jednak go nie zabiłam!! :D

    OdpowiedzUsuń