poniedziałek, 31 grudnia 2012

D.39. Wolni!!!







Rozdziera mnie wściekłość. Akurat wtedy, gdy pokonałem te potwory i znalazłem moją dziewczynę, musiał pojawić się ten bezczelny dupek. Yamir- -żółtek, który jest pusty w środku jak kieszeń studenta pierwszego dnia miesiąca. Próbuje poderwać Blacky, chociaż daję mu wyraźne znaki, że nie powinien tego robić. A ona nie zwraca na mnie uwagi. Kiedy przerywam, Clarisse odchodzi ze łzami w oczach. Co to za powalony świat!!!
-Blacky, prze...-zaczynam, a ona odwraca się.
-Co, idioto! Nie rozumiesz, że je też mam swoje prawa, że mogę chcieć przywitać się z dawnym przyjacielem, że...-wydarła się, a z oczu kapały jej łzy, a po ostatnim słowie osunęła się na ziemię w szlochu.
„Teraz już troche przesadziłem. Nigdy się tak nie zachowywała. Może faktycznie byłem za ostry dla tego lalusia?”- myślałem, patrząc na osobę, którą kocham, a teraz zrobiłem jej wielkie chamstwo. Czułem wewnętrzną gorycz, która zalewała coś, co dawniej może było sercem, ale teraz należało do strasznego egoisty. Pierwsza myśl- człowieku, idź do lekarza!!!
-Zrozumiem, jeżeli będziesz miała to w ..., ale przepraszam cię. Trochę mnie poniosło, bo nie chcę ciebie stracić, a Yamir to ...jakoś go nie lubię- wyrzuciłem to z siebie jednym tchem, mając nadzieję, że Blacky znowu mi nie przerwie. Sekundy mijały, a ja stałem jak ten głupi.
-Dranhoss, dwie rzeczy: po pierwsze: zachowujesz się jak debil- jej policzek boleśnie zapiekł mnie na szczecinie- ale po drugie: robisz to z miłości, więc trochę cię rozumiem- słowa zabrzmiały w ciszy jak wystrzał, lecz od razu poczułem się lepiej. Chciałem ją pocałować, ale wykręciła się mówiąc:
-No, to że się pogodziliśmy nie znaczy, że możesz od razu przeginać.


~~*~~

     Szliśmy drogami wykutymi w skałach. Długo nie spotkaliśmy już żadnego potwora, więc mieliśmy się na baczności. Clarisse trzymała Tolka, Bolka i Lolka, a ja taszczyłem jakiś miecz. Moja moc czasami przydawała się, gdy trzeba było utorować drogę. Blacky pozostawała niedostępna. W sumie to ją rozumiem; ja sam przyzwyczaiłem się, że jeżeli kogoś polubię, to nie odpuszczam tak łatwo.
Moje rozmyślania przerwała postać bardzo miła, gdyż był to potwór na oko tak dwumetrowego wzrostu, o twarzy, która mi coś przypominała. Jego oddech mógłby przenosić góry, a wygląd wielu przyprawiłby o zawał serca. Nie czekając na atak odciąłem mu łeb. Chciałem już odpoczywać, lecz monstrum podniosło swój łeb i próbowało umieścić go na właściwym miejscu, ale jego serce przeszyły dwa sztylety. Patrzyłem powoli, jak się rozpada. Odwróciłem się. Za mną Blacky otrzepała niedbale rękaw. Podeszła i wzięła z podłogi Bolka i Lolka.
-Widzisz, trzeba być zawsze przygotowanym- w brązowych oczach ujrzałem cień drwiny.
-To w tobie lubię- stwierdziłem, zamykając jej usta pocałunkiem. Przeszedł mnie dreszcz. „To chyba już nigdy nie przejdzie”-stwierdziłem w myślach.
-Patrz, tam jest wyjście- krzyknęła dziewczyna. Podszedłem. Faktycznie, jak mogłem ich nie zauważyć?
-Dranhoss, skarbie, zamiast gapić się na te drzwi, otworzyłbyś je?- znowu wyczułem ironię, ale miała rację.
Popchnąłem wrota z ramienia, ale nawet nie drgnęły.
-Dobra, Blacky, odsuń się, bo będzie się trochę kurzyło...
Chwilę później staliśmy w obłoku kurzu i patrzyliśmy na upragnione niebo.
-No i co, kotku, powiesz mi, co mam w środku?
-Yyy, a może rozłożylibyśmy obóz, co?
-It's a good idea- stwierdziłem.

No, gratulacje! Wydostaliście się z labiryntu. Jako prezent ode mnie macie noc bez kłopotów. Ale jutro nie będzie już tak fajnie! Trzymajcie się na baczności!

„Ale z niego łaskawca”- pomyślałem.
Kilka minut później siedzieliśmy obok siebie przy ognisku. Clarisse oparła swoją głowę na moim ramieniu, a ja patrzyłem nieruchomo w ogień.
-Wiesz, że cię kocham?- zapytałem.
-Jasne, że wiem!- powiedziała Blacky.
Siedzieliśmy tak przez całą noc.

~~*~~
Notka od autora
To mój pierwszy rozdział, więc nie fochajcie się, jeżeli by coś nie poszło. Na przyszłość będzie lepiej:D:P

Walter

ąc już na atak

5 komentarzy:

  1. To mój pierwszy rozdział, więc trochę krótki. Miłego czytania!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no! Supcio rozdział!!! ;D Jak na PIERWSZY RAZ!!! xD Jestem dumna panie Walter ;D Mam nadzieję, że w następnym będzie więcej akcji! ;* A ja już się zabieram za swój!!! HIHIHI :** :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I szkoda, że taki króciutki :(( Ale to twój pierwszy, więc rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha! Superowy!! Gratulacje, panie Walter! No, może rzeczywiście trochę krótki, ale się poprawisz, no nie? :** " No i co kotku, powiesz mi, co mam w środku? " - HAHA!! To było mocne! Dobrze ci idzie, chociaż miałam w planach trochę inny przebieg zdarzeń, ale może być ;P

    OdpowiedzUsuń