sobota, 5 stycznia 2013

C. 41. Szum Wielkiej Rzeki.




       No wiem, wiem co myślicie..że jestem głupia i w ogóle..tak szybko mu wybaczyłam. Ale ja po prostu nie umiem się na niego dłużej denerwować! Achh..ci cholerni brazylijczycy! Oczywiście, jak widać cała złość przeminęła, chociaż Drake potraktował go okropnie...Nie wiem, co Yamir teraz myśli...może ma mi za złe, że poszłam z Dandrossem? A nie z nim? Ale ja przecież nic do niego nie czuję..KOMPLETNIE! Zupełnie inaczej jest z Drake'em...No, to już ZUPEŁNIE inna sprawa i nie muszę tłumaczyć.
       Słońce właśnie zaczęło wschodzić. Ciepły powiew wiatru otulił moje ramiona. Otworzyłam leniwie oczy. Okazało się, że Drake'a już przy mnie nie było...
- Eee...Dandross? - otworzyłam szerzej zaspane oczy. - Jak robisz romantyczne śniadanko, to nie przeszkadzam... - bąknęłam i z powrotem miałam zamiar zapaść w sen. Pewnie zaraz powie mi coś w stylu : eee...nie chciało mi się myśleć.
A tu cisza.
Głucha cisza...
         Szybko podniosłam się z miejsca, biorąc do ręki ostrza.
- Dandross?! Jesteś tu?! - krzyknęłam na serio zaniepokojona. - To nie jest śmieszne! Jak się pokażesz, to, daję słowo, ODERWĘ CI TEN GŁUPI ŁEB, KTÓRY NARAŻA MNIE NA ZAWAŁ! - cisza. Wystraszyłam się juz nie na żarty. Zaczęłam w panice go nawoływać i rozglądać się wokół. W pewnym momencie, zauważyłam leżącą na kocu, białą kartkę papieru. W pośpiechu zaczęłam ją szybko rozwijać. Kilka razy oczywiście musiała mi wypaść z ręki..://

                                                       No hej, Panterko!
                    Pewnie mnie nie pamiętasz...jestem Nemessis. Wiesz, zebrałem
                    teraz jeszcze większą paczkę...pewnie się cieszysz. Mamy dla ciebie
                    pewną ofertę. Jak pewnie zauważyłaś, nie ma z tobą Dandrossa.
                    To prawda, jest właśnie z nami. Haha! Jeżeli chcesz go spotkać
                    ŻYWEGO, to radzę się pospieszyć...chcemy w zamian, żebyś się
                    do nas przyłączyła. Nikt nie ma u nas 47 levela, a więc mogłabyś nas
                    poduczyć... Znajdujemy się teraz nad dużą rzeką.
                    Jestem pewien, że się zgodzisz. Inaczej skrócimy go o
                    głowę. I nie próbuj nawet żadnych swoich sztuczek. :)

         Niemożliwe..NIEMOŻLIWE!!! Przecież...chyba bym coś słyszała, jakby go porywali! Ale tak, czy inaczej go ze mną nie ma...
         Zagotowałam się. DOSŁOWNIE. Wszystko we mnie miało ochotę zabić tego wstrętnego, obrzydliwego, ***, ***, *** SK****NA! Bez wachania sięgnęłam po miecz, drugi miecz, należący do Dandrossa, jego łuk i wszystko zapakowałam do menu. Oczywiście, połowę mieczy wzięłam ze sobą. Nic nie mogło mi teraz stanąć na drodze...NIC I NIKT.
          Wybiegłam z polany. Przemierzałam teraz gęsty las w szaleńczym tempie.
" Duża rzeka...duża rzeka...GDZIE JEST DO CHOLERY TA DUŻA RZEKA?! "
          Nagle jakieś stwory zaczęły spadać z drzew prosto na mnie! Z wściekłością przecinałam je sztyletami, a te znikały z dzikim wrzaskiem. Okazało się, że to nie jest jedyna niespodzianka dla mnie, znajdująca się w lesie... Z ziemi zaczęły wyrastać znajome węże...niektóre zręcznie omijałam, a inne przecinałam na pół mieczem. Pędziłam teraz przez trochę jaśniejszą część dżungli. Nagle zatrzymałam się. Usłyszałam...śmiechy. Śmiechy ludzi.
- Fuck.. - warknęłam, zobaczywszy małą, czteroosobową grupkę graczy.
" To nie oni. Trzeba ich jakoś ominąć... "
         No co? Nie miałam zamiaru ich przecież zabijać!
         Czołgałam się właśnie pod krzakami, gdy nagle... PĘKŁA GAŁĄZKA! Niby takie banalne, a jednak się zdarza...
- Ej, co to było? - zapytał jeden z chłopaków.
- Nie wiem... tam w krzakach chyba. - odparł drugi z nich.
- Maxxx123, zobacz, co to..
- Jasne! Ja tam się nie boję dzikich zwierząt... - jęknął i zaczął przybliżać się do miejsca, w którym siedziałam. Postanowiłam zrobić im psikusa...widać było, że się boi..Haha!
- Wrrrr.... - zawarczałam głośno, jak prawdziwy lew.
- AAAAA!!!!! - niebieskooki chłopak z krzykiem uciekł do kolegów. Nie wytrzymałam. Zaśmiałam się.
- Ej, no weź! Dziewczyny się boicie? - zapytałam, wychodząc z ukrycia.
- Ulalaaa...no, a czego u nas szukasz? - zapytał " Maxxx123 " ( jaki dziadoski nick! ) uśmiechając się miło.
- Właściwie, to nic. Chciałabym się dostać do " Dużej Rzeki ". Wiecie może, gdzie ona jest? - zapytałam.
- Może wiemy, a może i nie wiemy... - mruknął jeden z nich. - Ja jestem Ferben. To Maxxx123, a to Józef. - przedstawił mi swoich kupli. Przywitałam się z nimi miło.
- To wiecie, czy nie? Nie mam za dużo czasu...
- Wiemy, ale za pewną stawkę! Nadal nas dziwi, co taka urocza dziewczyna robi tutaj w dżungli. - powiedział Józef ( jeszcze gorszy nick od tamtego -_- LOL?! )
- A to już moja sprawa. Więc wiecie, czy NIE wiecie?? - bąknęłam. Ta głupia rozmowa zaczęła mnie wkurzać...
- No wiemy. Powiemy ci nawet, jak dasz się zaprosić na miły obiad. - zaproponował Ferben. Wydawali się całkiem wporzo, więc się zgodziłam.
        Podwieczorek mijał w miłej atmosferze. Chłopcy również nienawidzili Faith'a tak samo, jak ja. Na szczęście nie byli jakimiś durnymi zbokami...
- Ok, obiecaliśmy, że powiemy. Więc, jak wyjdziesz z tego lasu na teren BEZ drzew, to zobaczysz Wysokie Góry Józefa. Przybiliśmy właśnie z gór, więc nazwaliśmy je właśnie tak. No, w każdym razie, jak już je zobaczysz, kieruj się na południe. Czyli w prawo. Będziesz iść wtedy wzdłuż gór tak jakby...Niedługo potem znajdziesz się u brzegu rzeki. - wytłumaczył mi chłopak. Starałam się wszystko zanotować w głowie.
- Eee..ok...jak coś, to cofnę się w czasie i znów was wysłucham. - odpwiedziałam, co miało być oczywiście żartem. Zapomniałam, że oni przecież nie wiedą o mojej mocy..
- ALE FAZA! MASZ MOC CZASU?!
- Eee...nooo....Dobra, bardzo mi było miło was poznać. Na serio! Rzadko zdarzają się tu tak miłe osoby. - dodałam z uśmiechem i pożegnałam się z nowymi znajomymi. Ruszyłam w drogę. Po ok. 2 godzinach, znalazłam się na widoku " Wielkich Gór Józefa ".
- Ok, ok..teraz na południe...czyli w prawo! - powiedziałam do siebie i ruszyłam w tamtą stronę. Było już trochę ciemnawo. W pewnym momencie usłyszałam szum rzeki.


                                                                        ~~*~~
                        Moi Drodzy! Przepraszam Was, że taki króciutki rozdział, ale postanowiłam, że akcja będzie w następnym! :D:D I teraz bezpośrednio do Pana Waltera : Nie pisz Pan, jak pana odbijam, lub nie odbijam, tylko napisz, jak się tam znalazłeś :** oki, to na tyle BUZIAKI! :))


                                                                                                       AAlexa


        

1 komentarz:

  1. Supcio rozdziałek Olciucho!! :*** BArdzo mi się spodobał! Ciekawe co napisze Walter! :D Czekam z niecierpliwością! Ponoć już tworzy ;D
    Jeszcze raz gratulacje! Serio EXTRAAAŚNY!!! Mimo, że krótki ;D
    Buziaczki ;**
    Evelinee

    OdpowiedzUsuń