"Uzupełniają mi krew?" pomyślałem.
Jednak o razu zorientowałem się, że to nie jest kolor krwi. Ta czerwień była neonowa, niezwykła..
- Aach!! - jęknąłem, kiedy głowę przeszył mi niesamowity ból.
Zrobiło się czarno. Przed oczami zaczęły mi przebiegać różne obrazy z mojego życia. Mojego..? Czy to na pewno ja? Nie wiem..
Znów jestem z białym pokoju. Ogarnia mnie panika. Do głowy wpada co raz to więcej pytań typu: Kim jestem?, Skąd jestem?, Jak się tu znalazłem?.. Czuję się jakbym te 16 lat przebył w jakimś inkubatorze. Nie pamiętam nic. Dzieciństwo, szkoła, nic... Wszystko zniknęło. Jestem tylko "ja" teraz.. Pamiętałem jedynie Faith'a i moją postać.. Dziwneeeeee...
Słyszę czyjś głos. Dopiero teraz zauważam, że nie jestem w tym pomieszczeniu sam. Z obu stron leżą dwaj inni chłopcy. Jeden mniej więcej w moim wieku, a drugi gdzieś 3 lata młodszy.
Obudził się ten starszy. Był brunetem o zielonych oczach.
Od razu rozejrzał się wokoło jakby kogoś szukał. Na jego twarzy pojawiło się zdenerwowanie i stres.
- Nie ma tu tego kogo szukasz, hę? - zapytałem patrząc na swojego rówieśnika.
Wyrwany z zamyślenia brunet był wyraźnie zaskoczony tym pytaniem.
- Co..? Achh.. taa.. Coś w tym stylu.. - odpowiedział obojętnie. Nie był raczej takim typem jak ja. Był bardziej zamknięty w sobie.
Spojrzałem na kroplówkę, która stała przy moim łóżku. A później na tę przy łóżku bruneta.
Torebka, która była do niego podłączona miała kolor krzycząco-żółty. Chłopak zauważył mój wzrok.
- Ciekawe co to nie? - zapytał, już innym tonem.
- Tsaa.. To jest jakieś podejrzane. - powiedziałem zamyślony i spojrzałem na kroplówkę rudego chłopca.
Ta miała kolor fioletowy.
- Trochę jakby wlewali do nas jakieś moce. - podsunął brunet.
Nie odpowiedziałem. Rzeczywiście tak to wyglądało. Dziwne..
- A tak w ogóle to jestem Fondress, Aaron Fondress. - przywitał się z uśmiechem brunet.
- Haha.. Ja jestem Drake Santiago. Miło mi. - odpowiedziałem.
- Kim grałeś? - zapytał Aaron.
- Dranhoss, 117 lvl. - odpowiedziałem. - A ty?
- Dandross, 121 lvl. - odparł z dumą.
- Wow! - zawołałem zaskoczony. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek cię poznam.
W pewnej chwili obudził się nasz młodszy kolega. Spojrzał na nasze twarze. Widać było, że Aarona poznaje, ale mnie już nie.
- Co tam, Lewis? - zapytał brunet ze spokojnym uśmiechem.
- Trochę dziwnie się czuję. Kto to? - wkurzało mnie jak gadał o mnie w 3 os.
- Jestem Drake Santiago. - przedstawiłem się sam uprzedzając Aarona.
- Aha. - rzekł rudzielec i spojrzał w sufit.
Zrobiło się trochę zimno. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem ubrany w jakąś koszulę jak z psychiatryka.
"Ale kicha...." pomyślałem.
Witajcie, chłopcy! Wytrzymajcie jeszcze chwile. Zaraz stąd wyjdziecie i wtedy wszystko wam wyjaśnię. Dobranoc!
Do pokoju weszła jakaś kobieta w białym fartuchu. Miała 3 strzykawki. Podeszła najpierw do Lewisa i wstrzyknęła mu zawartość pierwszej. Najpewniej środek usypiający. Później była kolej na mnie.
Poczułem małe ukucie w ręce, a później paraliż w całym ciele i zamknęły mi się oczy.
*-*-*-*-*
Ocknąłem się w przestronnej, nowocześnie urządzonej sypialni. Jedna ze ścian była cała szklana. Widziałem przez nią niesamowity kosmos.
Wstałem z łóżka i podszedłem do wielkiego okna. Podziwiałem gwiazdy. Mniejsze i większe. W pewnej chwili zauważyłem gdzieś daleko małą błękitną planetę. Czy to właśnie tam zmierzamy?
Spojrzałem na swoje ubranie. Byłem w tej samej psychiatrycznej koszuli. Zauważyłem w kącie pokoju duża szafę. Zajrzałem do niej. Wszystkie ciuchy były takie same, tylko w różnych rozmiarach. Wybrałem odpowiedni dla mnie. Podszedłem do drzwi niedaleko szafy i nacisnąłem guzik przy nich.
Moim oczom ukazała się ogromna łazienka. Płytki były koloru czereśni. W środku znajdowała się duża wanna, kabina prysznicowa, kibel, dwa zlewy i ogromne lustro.
Zdjąłem "pidżamę" i wszedłem pod prysznic. Nie zauważyłem żadnego kranu tylko masę guzików na ścianie. Kliknąłem kilka naraz i oblała mnie gorąca woda o zapachu cynamonu. Kiedy strumień wody ustał, wcisnąłem jeden guzik, który uznałem za szampon. Umyłem włosy i wyszedłem z kabiny.
Ubrałem bokserki i ten dziwaczny kostium. Podszedłem do lustra i wziąłem szczoteczkę do zębów, która tam leżała, wyglądała na nieużywaną.. Wycisnąłem trochę pasty i wyszczotkowałem zęby. W pewnej chwili z sufitu zjechała wielka suszarka i nasunęła się na moją głowę. Kiedy się podniosła moje włosy były suche, uczesane i ułożone.
- Cool! - powiedziałem do siebie i wyszedłem z łazienki.
Wyjąłem z szafy jakieś adidasy i założyłem je.
Podszedłem do drzwi, które uznałem za wyjściowe i wcisnąłem guzik. Otworzyły się. Wyszedłem na duży korytarz na jego końcu ujrzałem jakiś nowoczesny stół, zapewne tam jest jadalnia.
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiisss!!!
- AAAA!! - krzyknąłem z bólu, kiedy pisk uderzył mnie w uszy.
Udałem, że nic się nie stało i wszedłem do jadalni. Na końcu długiego stołu zauważyłem zamyśloną Clarisse. Od razu ruszyłem w jej stronę.
- Cześć, miło cię widzieć. - przywitałem się z blondynką zajmując miejsce obok niej.
- Drake? Co ty tutaj robisz?! - zawołała zdziwiona dziewczyna, ale wesoła.
- Mógłbym zapytać o to samo. - powiedziałem z uśmiechem. - Wiesz może, która jest godzina?
- Na Ziemi jest 12:32:14. - odpowiedziała szybko. Spojrzałem na nią zdziwiony. Ona również była zszokowana.
- Okeeej. - odpowiedziałem uśmiechając się.
Oparłem ręce o stół i chciałem zacząć się bujać na krześle, ale odepchnąłem stół na kilka metrów. Spojrzałem zaszokowany na to co zrobiłem. Naszczęście Clarisse szybko zareagowała i podwinęła nogi na krzesło, tak, że nic się jej nie stało.
- Sorry.. - rzekłem do dziewczyny.
- Coś dziwnego się z nami dzieje. - powiedziała przerażona Clarisse.
Dziwnego.. To za mało powiedziane. Aaron miał rację co do tych kroplówek. Wlali w nas moce.
Evelinee