niedziela, 28 października 2012

D. 15. Nowe życie.

      Obudziłem się w białym pomieszczeniu. Byłem przykuty do stołu i podłączony do jakiejś czerwonej kroplówki.
 "Uzupełniają mi krew?" pomyślałem.
      Jednak o razu zorientowałem się, że to nie jest kolor krwi. Ta czerwień była neonowa, niezwykła..                                      
      - Aach!! -  jęknąłem, kiedy głowę przeszył mi niesamowity ból.

      Zrobiło się czarno. Przed oczami zaczęły mi przebiegać różne obrazy z mojego życia. Mojego..? Czy to na pewno ja? Nie wiem..

      Znów jestem z białym pokoju. Ogarnia mnie panika. Do głowy wpada co raz to więcej pytań typu: Kim jestem?, Skąd jestem?, Jak się tu znalazłem?.. Czuję się jakbym te 16 lat przebył w jakimś inkubatorze. Nie pamiętam nic. Dzieciństwo, szkoła, nic... Wszystko zniknęło. Jestem tylko "ja" teraz.. Pamiętałem jedynie Faith'a i moją postać.. Dziwneeeeee...
      Słyszę czyjś głos. Dopiero teraz zauważam, że nie jestem w tym pomieszczeniu sam. Z obu stron leżą dwaj inni chłopcy. Jeden mniej więcej w moim wieku, a drugi gdzieś 3 lata młodszy.
      Obudził się ten starszy. Był brunetem o zielonych oczach.
      Od razu rozejrzał się wokoło jakby kogoś szukał. Na jego twarzy pojawiło się zdenerwowanie i stres.
       - Nie ma tu tego kogo szukasz, hę? - zapytałem patrząc na swojego rówieśnika.
      Wyrwany z zamyślenia brunet był wyraźnie zaskoczony tym pytaniem.
       - Co..? Achh.. taa.. Coś w tym stylu.. - odpowiedział obojętnie. Nie był raczej takim typem jak ja. Był bardziej zamknięty w sobie.
       Spojrzałem na kroplówkę, która stała przy moim łóżku. A później na tę przy łóżku bruneta.
       Torebka, która była do niego podłączona miała kolor krzycząco-żółty. Chłopak zauważył mój wzrok.
       - Ciekawe co to nie? - zapytał, już innym tonem.
       - Tsaa.. To jest jakieś podejrzane. - powiedziałem zamyślony i spojrzałem na kroplówkę rudego chłopca.
       Ta miała kolor fioletowy.
       - Trochę jakby wlewali do nas jakieś moce. - podsunął brunet.
       Nie odpowiedziałem. Rzeczywiście tak to wyglądało. Dziwne..
       - A tak w ogóle to jestem Fondress, Aaron Fondress. - przywitał się z uśmiechem brunet.
       - Haha.. Ja jestem Drake Santiago. Miło mi. - odpowiedziałem.
       - Kim grałeś? - zapytał Aaron.
       - Dranhoss, 117 lvl. - odpowiedziałem. - A ty?
       - Dandross, 121 lvl. - odparł z dumą.
       - Wow! - zawołałem zaskoczony. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek cię poznam.
       W pewnej chwili obudził się nasz młodszy kolega. Spojrzał na nasze twarze. Widać było, że Aarona poznaje, ale mnie już nie.
        - Co tam, Lewis? - zapytał brunet ze spokojnym uśmiechem.
        - Trochę dziwnie się czuję. Kto to? - wkurzało mnie jak gadał o mnie w 3 os.
        - Jestem Drake Santiago. - przedstawiłem się sam uprzedzając Aarona.
        - Aha. - rzekł rudzielec i spojrzał w sufit.
        Zrobiło się trochę zimno. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem ubrany w jakąś koszulę jak z psychiatryka.
 "Ale kicha...." pomyślałem.
        Witajcie, chłopcy! Wytrzymajcie jeszcze chwile. Zaraz stąd wyjdziecie i wtedy wszystko wam wyjaśnię. Dobranoc!
        Do pokoju weszła jakaś kobieta w białym fartuchu. Miała 3 strzykawki. Podeszła najpierw do Lewisa i  wstrzyknęła mu zawartość pierwszej. Najpewniej środek usypiający. Później była kolej na mnie.
        Poczułem małe ukucie w ręce, a później paraliż w całym ciele i zamknęły mi się oczy.


*-*-*-*-*


        Ocknąłem się w przestronnej, nowocześnie urządzonej sypialni. Jedna ze ścian była cała szklana. Widziałem przez nią niesamowity kosmos. 
        Wstałem z łóżka i podszedłem do wielkiego okna. Podziwiałem gwiazdy. Mniejsze i większe. W pewnej chwili zauważyłem gdzieś daleko małą błękitną planetę. Czy to właśnie tam zmierzamy?
         Spojrzałem na swoje ubranie. Byłem w tej samej psychiatrycznej koszuli. Zauważyłem w kącie pokoju duża szafę. Zajrzałem do niej. Wszystkie ciuchy były takie same, tylko w różnych rozmiarach. Wybrałem odpowiedni dla mnie. Podszedłem do drzwi niedaleko szafy i nacisnąłem guzik przy nich. 
         Moim oczom ukazała się ogromna łazienka. Płytki były koloru czereśni. W środku znajdowała się duża wanna, kabina prysznicowa, kibel, dwa zlewy i ogromne lustro. 
         Zdjąłem "pidżamę" i wszedłem pod prysznic. Nie zauważyłem żadnego kranu tylko masę guzików na ścianie. Kliknąłem kilka naraz i oblała mnie gorąca woda o zapachu cynamonu. Kiedy strumień wody ustał, wcisnąłem jeden guzik, który uznałem za szampon. Umyłem włosy i wyszedłem z kabiny.
         Ubrałem bokserki i ten dziwaczny kostium. Podszedłem do lustra i wziąłem szczoteczkę do zębów, która tam leżała, wyglądała na nieużywaną.. Wycisnąłem trochę pasty i wyszczotkowałem zęby. W pewnej chwili z  sufitu zjechała wielka suszarka i nasunęła się na moją głowę. Kiedy się podniosła moje włosy były suche, uczesane i ułożone.
         - Cool! - powiedziałem do siebie i wyszedłem z łazienki. 
         Wyjąłem z szafy jakieś adidasy i założyłem je. 
          Podszedłem do drzwi, które uznałem za wyjściowe i wcisnąłem guzik. Otworzyły się. Wyszedłem na duży korytarz na jego końcu ujrzałem jakiś nowoczesny stół, zapewne tam jest jadalnia. 

         Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiisss!!!

          - AAAA!! - krzyknąłem z bólu, kiedy pisk uderzył mnie w uszy. 
          Udałem, że nic się nie stało i wszedłem do jadalni. Na końcu długiego stołu zauważyłem zamyśloną Clarisse. Od razu ruszyłem w jej stronę.
           - Cześć, miło cię widzieć. - przywitałem się z blondynką zajmując miejsce obok niej.
           - Drake? Co ty tutaj robisz?! - zawołała zdziwiona dziewczyna, ale wesoła. 
           - Mógłbym zapytać o to samo. - powiedziałem z uśmiechem. - Wiesz może, która jest godzina?
           - Na Ziemi jest 12:32:14. - odpowiedziała szybko. Spojrzałem na nią zdziwiony. Ona również była zszokowana.
           - Okeeej. - odpowiedziałem uśmiechając się.
           Oparłem ręce o stół i chciałem zacząć się bujać na krześle, ale odepchnąłem stół na kilka metrów. Spojrzałem zaszokowany na to co zrobiłem. Naszczęście Clarisse szybko zareagowała i podwinęła nogi na krzesło, tak, że nic się jej nie stało. 
           - Sorry.. - rzekłem do dziewczyny.
           - Coś dziwnego się z nami dzieje. - powiedziała przerażona Clarisse.
           Dziwnego.. To za mało powiedziane. Aaron miał rację co do tych kroplówek. Wlali w nas moce.

                                                                                                     Evelinee
     
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz