czwartek, 25 października 2012

D. 9. "Usłyszałem, jakby z oddali krzyk dziewczyny."

      Hello, ludzie!! To ja Eveline! :-) Przychodzę do Was z wiadomością iż od dziś to ja będę pisać jako Drake, ponieważ moja koleżanka dość szybko zrezygnowała z udziału w tej historii. Także mam nadzieję, że moje rozdziały spodobają się nie tylko w roli Yumi, ale i Drake'a. Zapraszam do czytania! :))

*************************************

      Była 4:45. Wyłączyłem Faith'a i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i ubrałem się w to co zwykle: dżinsy, zielony T-Shirt i żółte trampki. O dziwo, nie chciało mi się spać..
      Poszedłem na dół żeby coś zjeść. Mamy albo nie było, albo jeszcze spała. Nie miałem ochoty tego sprawdzać. Wszedłem do kuchni. Na stole zobaczyłem pozostałości po jakiejś romantycznej kolacji mojej matki. Na pewno nie było jej dziś w nocy w domu. Mogę być przynajmniej pewien, że nie wróci przed 12.
      Wziąłem z szafki płatki. Wsypałem je do miski i zalałem zimnym mlekiem. Usiadłem na wysokim krzesełku przy blacie i zjadłem śniadanie. 
       Było już ok. 5:20 więc poszedłem się przejść. Całkowicie się już rozjaśniło, ale temperatura nadal rosła. Klimat, w którym mieszkam ma to do siebie, że noce są bardzo chłodne, a dnie upalne.  
Przeszedłem się na plażę, która znajdowała się niedaleko mojego domu. Fale były jak zazwyczaj nieduże. A szkoda.. Może bym trochę posurfował. HAHA! 
       Wróciłem do domu kiedy było już po szóstej. Poszedłem na górę do swojego pokoju. Nie chciało mi się odrabiać lekcji, więc postanowiłem, że pogram w Faith. Właśnie miałem siadać do komputera, kiedy poczułem się strasznie słabo. 
       Wokół zaczęło robić się co raz ciemniej. Zacząłem kręcić się w kółko, aż w końcu zemdlałem.


 *~*~*~*~*


       Ocknąłem się na zimnej podłodze ze stali. Chciałem już się podnieść kiedy usłyszałem, jakby z oddali krzyk dziewczyny. Po chwili upadła na mnie wysoka, brązowooka blondynka.
       - AAAAAUUUUUU!!!! - krzyknąłem. Mimo iż była szczupła, ważyła co najmniej 55 kilo.
       Dziewczyna na początku w ogóle mnie nie zauważyła. Po chwili chyba się jednak zorientowała.
       - Ojej!! Przepraszam!! - zaczęła się tłumaczyć i pospiesznie wstała.
         Uśmiechnąłem się.
         - Nic nie szkodzi.. - powiedziałem patrząc się badawczo na dziewczynę. - Eeee... może wiesz, gdzie jesteśmy... - zapytałem odrywając od niej wzrok, po czym wstałem z podłogi.
        - Hmm... nie mam pojęcia... - powiedziała i podeszła do okna.
       Z ciekawości poszedłem w jej ślady.
       - Eee... wygląda na to, że jesteśmy w.... kosmosie? - powiedziałem przerażony, stojąc tuż za blondynką.
       - Ale... to niemożliwe... - bąknęła do siebie.
      Nic nie odpowiedziałem. Byłem w szoku... Ale pomyślałem, że zawsze mogło być gorzej. Mogłem wylądować tu z jakimś brzydkim pasztetem, a tak się nie stało.

      - Nieee... to TYLKO sen!! - krzyknęła bardziej do siebie, niż do mnie i zaczęła chodzić w kółko. Jakaś dziwna..
      - A tak wogóle, to jestem Drake. - powiedziałem, podając jej dłoń i patrząc prosto w oczy.
      - Tak...niezła chwila na powitanie.. - odpowiedziała, chyba nadal była w szoku.
      - Twoja też była niczego sobie... - powiedziałem z szyderczym uśmieszkiem.
      Dziewczyna zaczerwieniła się.
      - Heh...no, w zasadzie tak... Ja jestem Clarisse. Miło mi cię poznać, Drake. - powiedziała miło i uścisnęła moją dłoń.
      - Wygląda na to, że trochę tu sobie razem posiedzimy, Clarisse. - powiedziałem zadowolony, mimo tej dziwnej i przerażającej sytuacji. Przecież lepiej siedzieć  jakimś dziwnym pomieszczeniu w kosmosie z ładną dziewczyną, niż samemu, bądź z chłopakiem. Chciałem z resztą trochę ją poznać.
      - Tssaa.. nie jestem pewna czy to takie zabawne... - odpowiedziała.
      - Na razie nic nie wskazuje, że coś nam się stanie, bądź stąd wyjdziemy. Więc.. - rzekłem i usiadłem pod ścianą. - Skąd pochodzisz?
      Clarisse popatrzyła niepewnie i po dłuższym zastanowieniu usiadła obok mnie. 
      - Z małego miasteczka Cassis, we Francji. - odpowiedziała wyraźnie niezadowolona, że mi uległa.
      - Super! Ja z Rio, Brazylia. - powiedziałem. 
      - Jaką postacią grałeś, podaj nick. - tym razem to ona zadała pytanie.
      - Dranhoss, 117lvl. - odpowiedziałem od razu. - A ty?
      - Black Panther, 118. Chyba nie mieliśmy sposobności razem grać. - stwierdziła.
      - Na to wygląda. A szkoda. Z pewnością dużo by się działo. Jakaś moc?
      - Czas.
      - Uaaauuu... Ja Siła. - powiedziałem i uśmiechnąłem się zawadiacko.
      Później cisza. Siedzieliśmy obok siebie i słyszeliśmy jedynie swoje oddechy. 
      Nagle usłyszeliśmy jakiś dziwny dźwięk. Od razu spostrzegłem, że okno nie było już oknem tylko małym telewizorem hologramowym. Pokazałem to Clarisse. Oboje byliśmy zdziwieni.
      - Witajcie! Zapewne zastanawiacie się kim jestem, gdzie się znajdujecie, dokąd zmierzamy i dlaczego akurat wy. Poinformuję was na razie tylko o tym, że jest was tylko 20-stka najlepszych na świecie. Ja jestem stwórcą gry Faith, nazywam się Valdemar Runshvizer.  Znajdujecie się na moim statku kosmicznym o czym sądzę, że już się domyśliliście. Dokąd zmierzamy dowiecie się na miejscu. 
      Mały ekran zniknął i pojawiło się z powrotem okno.

                                                                                              Evelinee

2 komentarze:

  1. Ale EXTRA!!!!!!
    Valdemar...Dobrze, że nie Voldemord!! :D
    Supcio, Eve, kiedy wstawisz nocię o Yumi??
    Bo chciałabym już napisać o Clarisse :**
    Czekam dzisiaj na GG, o ile Irma mnie nie zabije i nie poodrywa knykci...
    AAlexa

    OdpowiedzUsuń