sobota, 20 października 2012

Y. 1. Normalny dzień Yumi.

     Obudził mnie jak zwykle mój kochany kotek, Tuńczyk. Lizał mnie swoim szorstkim językiem po twarzy i muskał ogonem po ręce.
              - No już wstaję. - usiadłam na łóżku i wzięłam kota na ręce. Podniosłam go na wysokość twarzy i pocałowałam delikatnie czarny, gładziutki nosek.


      Cześć! Jestem Yumi Chang. Mam 15 lat. Pochodzę z Japonii. Jestem dość wysoka i szczupła. Mam czarne, proste, długie włosy i ciemne brązowe oczy po tacie. Lubię gry komputerowe i wyzwania. Uwielbiam mojego grubego kota Tuńczyka! Mieszkam w Ameryce, w Kaliforni, w LA. Resztę o mnie dowiecie się z czasem.




      Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
      - Kochanie, wstałaś już? - zapytała niemal szeptem mama.
      - Tak, Tuńczyk mnie obudził. - zawołałam i uśmiechnęłam się do kocurka, który przyjaźnie pomachał ogonem i wesoło miauknął.
      Mama uchyliła drzwi i weszła do pokoju. Trzymała moje czyste ubrania, które położyła na fotelu prze oknie.
      - Poskładaj je i schodź na śniadanie dochodzi 8.00. - powiedziała  i podeszła do mnie. Usiadła na skraju łóżka i pocałowała mnie delikatnie w czoło. Zawsze to robi. Lubię to.
      Moja mama jest niesamowitą kobietą. Czasem mam uczucie, że jest czarodziejką. Sprawia, że wszystko staje się łatwe, spokojne i dobre. Przy niej nawet Lord Voldemort nie skrzywdziłby muchy. Ma naprawdę wyjątkowy dar. Kocham ją za to.
      Z wyglądu za bardzo nie wyróżnia się w tłumie. Jest niewysoka i szczupła. Na twarzy zawsze widnieje pogodny uśmiech i rozświetla cudownie błękitne oczy, co jest rzadkością u Japonek, które mają zazwyczaj ciemne oczy. Krótkie, do ramion, czarne włosy z srebrnymi pasemkami okalają jej kształtną, owalną twarz.
      Właśnie stamtąd pochodzimy. Z Japonii. Uwielbiam ten kraj. Jest cudowny. Ludzie są tam uprzejmi i mili. Nikt się nie obija i każdy uwielbia pracować. Kocham moją małą wioskę oddaloną kilka mil od Hiroshimy. Zapach kwitnących wiśni, który otacza mnie zewsząd. Po prostu czuję to w moim sercu, czuję jak we mnie żyje.
      Wstałam z łóżka. Tuńczyk podbiegł do okna, wskoczył na fotel, który stoi obok i pociągnął za sznurek rolety. Zawsze to robi, a mnie za każdym razem to tak samo rozwala! Do pokoju wlały się pomarańczowe promienie wschodzącego słońca. Niebo jest bezchmurne. Zapowiada się na ładny dzień!
      Przeciągnęłam się i głośno ziewnęłam. Założyłam moje kapcie myszki, które były prawie całe rozwalone, bo głupi Tuńczyk myślał, że są prawdziwe.. Czasem przeraża mnie głupota tego kota.
      Weszłam do łazienki, która jest połączona z moim pokojem. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam, to, co na co dzień. Czarne, jak smoła włosy potargane i rozczochrane. Wzięłam szczotkę i rozczesałam kołtuny po jakiejś minucie udało mi się doprowadzić włosy do porządku. Związałam je w codzienny kok, zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Ciepła woda od razu rozbudza mnie i rozgrzewa. Wyszłam z kabiny, wytarłam się ręcznikiem i okręciłam nim tułów. Umyłam zęby. Wróciłam do pokoju, złożyłam czyste ciuchy i wybierałam kilka z nich, żeby założyć je do szkoły.
      Mój styl jest raczej skromny. Nie lubię chodzić w za krótkich spodenkach i spódniczkach albo bluzkach z wielkim dekoltem. Czy też 15-sto centymetrowych szpilach.
      Dziś ubieram się w koralowy sweterek z rękawem 3/4, ciemne rurki i kremowe trampki. Włosy czeszę w bałaganiarski kok. Biorę jeszcze brązową, skórzaną torbę na jedno ramię.
      Zeszłam na śniadanie. W kuchni przy stole siedzą już tata i Kei, mój młodszy brat. Mama krząta się przy blacie i robi mi drugie śniadanie. Usiadłam przy stole, wzięłam miskę i napełniłam ją do połowy płatkami kukurydzianymi. Dolałam sobie jeszcze mleka i zaczęłam jeść.
      - Dzisiaj po szkole pojedziesz ze mną do centrum handlowego. Musimy ci kupić coś na bal. - powiedziała mama.
      - Co??!! NA BAL??!! - krzyknęłam zdenerwowana. - Już ci przecież kilkanaście razy mówiłam, że nie idę i koniec, a z resztą mam dzisiaj ważne zajęcia po szkole.
      - Niby jakie? Yumi, jakie zajęcia??! Przecież ten bal to..
      Reszty nie dosłyszałam, ale nawet nie musiałam, bo powiedziałaby to co zawsze. Wzięłam rower z garażu i pojechałam na nim do szkoły.

*-*-*-*

      Jeszcze tylko angielski i idę na lunch. Wchodzę do sali pana Stripe'a i zajmuję swoje miejsce. Po kilku minutach przychodzi George i siada obok mnie. 
      - Hej, co tam? - zagadnął chłopak.
      - A nic... - odpowiedziałam to co zwykle.
      - Idziesz dzisiaj do kafejki grać w Faith'a? - zapytał George.
      - Proste, że tak. - odparłam zdecydowanie. - I mam nadzieję, że ty też bo muszę ci skopać tyłek  za twoje ostatnie oszustwa!
      - Ja oszukiwałem?! Ciekawe kiedy?? - zapytał zdziwiony. Od razu wybuchnęliśmy śmiechem.
      - No przyznaj! Oszukiwałeś! - mówiłam celując w niego palcem.
      - Okej okej... No może.. - powiedział.
      - Haha! 
      Wesoła rozmowa toczyłaby się dalej, gdyby nie pan Stripe, który właśnie wszedł do sali.
      - Cisza! Przechodzimy do lekcji! Mam nadzieję, że wszyscy macie wypracowania? - mówił do nas. Naszczęście nie zapomniałam o wypracowaniu i coś tam napisałam o tym Szekspirze. Nie jestem w tym za dobra.. 
       Pan Stripe zebrał wypracowania i powiedział, że na jutro je sprawdzi.

*-*-*-*

       Nareszcie koniec lekcji! Idę z Georgem do kafejki Blue Sky niedaleko szkoły. Gadamy o ostatniej Bitwie Ralfis z Rendorem. To dopiero było starcie! Dzisiaj ja pokażę na co stać Yansorę! Lepiej niech George się strzeże, bo tym razem ma zamiar wygrać!
       Wchodzimy do kafejki. Od razy widzę tłum fanów "Faith'a".
        - Siema, ludzie!! Gotowi na chillout z Faithem?? - krzyknęłam. Byłam na drugim miejscu jeśli chodzi o ranking Faith.
        - Yeah!!! - krzyknęli wszyscy zgodnym chórem.
        - Dzisiaj znów będę #1, więc nie rób sobie nadziei Panno Drugie Miejsce. - OCHHH!!! Nienawidzę go!! "Go" - Aaron Fondress mój odwieczny rywal. Jeszcze nigdy z nim nie wygrałam!
        Jest nawet przystojny.. Wysoki, zielonooki brunet. Ubiera się zawsze w stylowe ciuchy, bo jego rodzice to bogaci ludzie z pozycją, ale w ogóle się nim nie zajmują i poszukuję przyjaciół w Faithcie. Dlatego jest najlepszy, bo chce zwrócić na siebie uwagę. Denerwuje mnie to!
        - Jeszcze zobaczymy! - powiedziałam zawzięta, zdjęłam torbę i usiadłam przy wolnym komputerze. Włączam Faith'a. Od razu pojawiła się informacja:
       Wyzwanie od użytkownika Dandross.
        Od razu wybieram : Akceptuj.
        Moja postać przenosi się na ogromny ring. Zaczyna się walka!


                                   
                                                                                                          Evelinee                    

*************************************************

            Cześć! Jestem Evelinee. Będę pisać opowiadania jako Yumi. To ja wymyśliłam tego bloga i piszę go z moimi koleżankami ;-) Mam nadzieję, że historie Wam się spodobają i będziecie regularnie czytać bloga. Miłego czytania! :)

1 komentarz:

  1. No ŚLYCZNI ŚLYCZNII... :***
    Super nam idzie dziewczyny!!!
    Ola, plis, napisz wreszcie notkę!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń