niedziela, 28 października 2012

C. 14. Zielone badziewie.




Wiruję.
Pamiętam tylo tyle, że zakrztusiłam się tym cholerstwem.
Nie mogłam oddychać..

BUM

- Aaaaauuaaa... - bąknęłam z wyrzutem do siebie, gdy wylądowałam na zimnej podłodze.
Podniosłam się.
Od razu rozpoznałam pokój, w którym się znajdowałam. - to był mój dom we Francji.
Uśmiechnęłam się.
" Możewróciłam do domu? " - pomyślałam.
Nagle zobaczyłam siebie. Ale byłam jakaś mała...Moje złociste włosy były jak zawsze rozpuszczone, a brązowe oczy uśmiechały się szczerze.
Odwróciłam głowę i ujrzałam padający śnieg za oknem.
- Kochanie! Mikołaj chyba przyszedł!! - krzyknął kobiecy głos.
" Mama? " - pomyślałam i już wiedziałam, że to nadal gra.
Odwróciłam się jednak, bo straszliwie chciałam ją jeszcze raz zobaczyć...
Wyglądała przepięknie, jak zwykle...
Jej długie, piękne, złociste włosy, opadały kaskadami aż do pasa.
Na twarzy miała swój cudowny uśmiech...
Chociaż minęło dużo czasu, ja nadal pamiętałam każdy szczegół jej twarzy...
- Chyba czas na prezenty... - powiedziała swoim melodyjnym tonem, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Taaaak!!! - krzyknęła mała ja i rzuciła się mamie na ręce.
Do pokoju wszedł ojciec.
Uśmiech od razu zszedł mi z twarzy...
Nie przepadałam za nim...Wiem, że to okropne, ale po co mam kłamać?? Przestał się mną interesować, gdy mama umarła..Byłam dla niego niczym..
- Tak, zgadzam się - czas na prezenty dla księżniczki! - powiedział wesoło, przytulając mnie i mamę. Nie mogłam spuścić z niej wzroku..zawsze była dla mnie wzorem.
Nagle przeszywający krzyk.
I płacz.
Scena się zmieniła..
Teraz widziałam siebie, gdy byłam już starsza...Siedziałam w koncie i darłam się w niebogłosy.
Zapamiętałam to...
To moje najgorsze wspomnienie...
Płakałam, bo wtedy właśnie mama zmarła..ktoś napadł na nasz dom - chciał zwyczajnie ukraść kosztowności. Mama zaczęła krzyczeć i kazała schować mi się do szafy...Później zapamiętałam tylko strzał. Morderca uciekł, przerażony.
Czasami obwiniałam się, że mogłam jej wtedy pomóc - nie siedzieć bezczynnie w tej głupiej szafie!!
Ale stchórzyłam.
Od tamtej pory nie boję się już nawet śmierci.
Scena znów się zmieniła.
Teraz widziałam ojca. - Szukał mnie.
- Tato, no nie mów, że znów mnie nie widzisz... - bąknęłam.
Nie przeraża cię to?
- Kto tu jest? - odezwałam się, chociaż wiedziałam, że to pewnie ten psychol..
Twój ojciec nie może cię znaleźć...Jesteś sama..
- Jakoś mnie to nie przeraża. Wiem, że jestem sama. - powiedziałam. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji, że się boję...
  Nagle coś trafiło mnie w plecy... Wrzasnęłam
Jesteś sama! Twoja matka nie żyje! A ojciec umrze, jeśli nie pójdziesz ze mną...Clarisse
Moje ciało przeszedł dreszcz. Znieruchomiałam. Nie mogłam się ruszać...
  Otworzyłam oczy.
  Obudziłam się w jakimś jasnym pomieszczeniu.
 Chciałam się podnieść, uciekać, ale szybko zauważłyłam, że jestem przywiązana do łóżka. Zaczęłam się rozglądać. Obok mnie, na takim samym łóżku leżała jakaś dziewczyna. Miała długie, czarne włosy.
Już chciałam zapytać się jej, co się dzieje, ale nagle zauważyłam, że do mojej kroplówki wlewa się jakiś jaskrawo-zielony płyn. Krzyknęłam.
 Chciałam jak najszybciej odczepić to cholerstwo, ale nie mogłam ruszyć rękami.
- Daj spokój, to nic nie da...już próbowałam... - powiedziała szatynka z rezygnacją, gapiąc się w sufit.
- Ehhh... - bąknęłam. - Jak się nazywasz? Ja jestem Clarisse Sharp. - powiedziałam grzecznie do " współwięźnia "
- O, cześć, ja jestem Yumi Chang. - odparła dziewczyna z uśmiechem. - Jak się nazywasz w grze? - zapytała po chwili.
- Black Panther, a ty? - zapytałam, spoglądjąc na Yumi, która wytrzeszczyła oczy.
- Black Panther??!! O rety! Ja jestem Yansora!! - krzyknęła wesoło.
- Naprawdę?! Cześć!  - przywitałam się z moją przyjaciółką z gry. - Ej, ciekawe, co w nas wlewają, nie?
- Hmm...tak, rzeczywiście..może..
Yumi nie zdążyła dokończyć, bo do pokoju weszła jakaś kobieta w okropnym, białym fartuchu i wstrzyknęła coś w jej kroplówkę. Yumi pisnęła.
  Patrzyłam z przerażeniem, jak jej oczy wytrzeszczają się, a później gwałtownie zamykają.
  Niebawem ze mną stało się to samo...
Poczułam straszny paraliż. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje...W jednej chwili, nie pamiętałam już mojego dzieciństwa...Zapomniałam, jak nazywała się moja mama...Zapomniałam, skąd pochodzę...
Zaczęłam krzyczeć, gdy kolejne moje wspomnienia lądowały w " koszu ".
  Obudziłam się.
  Gwałtownie wzięłam łyk powietrza.
  Pamiętam teraz tylko, że jestem Clarisse - Black Panther. Pamiętam Drake'a. Pamiętam, że kocham Faith...
  Wstałam z łóżka.
  Z uśmiechem stwierdziłam, że nie jestem już skrępowana sznurem.
  Od razu skierowałam się do łazienki. - tak, myślę, że to łazienka, bo drzwi są uchylone, a za nimi widać turkusowe kafelki.
 Pomieszczenie jest duże i wszechstronne. Na samym środku stoi duża, biała wanna, a nad nią okno. Okno, za którym widać piękne gwiazdy...Nie czekając na nic, wzięłam długą kąpiel. Umyłam moje blond włosy, które wprost uwielbiałam. Oczywiście zaraz potem się poskręcały.
Wychodząc, okryłam się kremowym ręcznikiem i zajrzałam do szafy.
Zebrało mi się na wymioty... - WSZYSTKIE CIUCHY BYŁY BIAŁE I TAKIE SAME!!!
- Ochyyydaaa... - jęknęłam, ale w co mam się ubrać? Wzięłam pasujący strój, przebrałam się i wyszłam z pokoju. Spacerowałam długim, białym korytarzem, cały czas rozmyślając CO JA TU ROBIĘ??!!
  W pewnym momencie, moim oczom ukazało się coś w rodzaju stołówki.
  Zobaczyłam, że nie jestem tu sama...
  Przy niektórych stołach siedziały już przerażone dzieci.
  Usiadłam przy wolnym stoliku. Nie miałam ochoty jeść... Zastanawiałam się, gdzie jedziemy...
" Może na jakąś inną planetę? "
Moje rozmyślania przerwał siadający przy mnie Drake.
 - Cześć, miło cię widzieć. - przywitał się ze mną, uśmiechając się .
 - Drake? Co ty tutaj robisz?! - zawołałam zdziwiona.
 - Mógłbym zapytać o to samo. - powiedział z uśmiechem.
 - Wiesz może, która jest godzina?
 - Na Ziemi jest 12:32:14. - odpowiedziałam szybko.  Drake spojrzałem na mnie zdziwiony. Ja również byłam zszokowana.
 - Okeeej. - odpowiedział i zaczął bujać się na krześle, ale gdy dotknął stołu nogą, ten przeleciał kilka metrów dosłownie w powietrzu! Szczęka mi opadła...
- Sorry.. - powiedział do mnie, również zdziwiony.
- Coś dziwnego się z nami dzieje. - powiedziałam przerażona.

                                                                                                                 AAlexa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz