czwartek, 25 października 2012

Y. 7. "Po prostu... Zniknął..."

     - Kochanie, chodź! - wołała mama, już troszkę pod denerwowana.
     Leżałam na łóżku i nie odzywałam się. Nie chciałam jechać po jakąś głupią sukienkę, na ten bezsensowny bal. Ale czekało mnie teraz jeszcze gorsze. Muszę iść na urodziny Aarona, bo inaczej powie, że stchórzyłam.
     - Mamo! Nigdzie nie jadę!! Móiłam ci, że nie idę na ten bal!!!! A z resztą jestem dziś umówiona. - ostatnie zdanie wypowiedziałam o ton ciszej.
     Po chwili mama przyszła już do mojego pokoju.
     - Umówiłaś się? Kotku i nic mi nie powiedziałaś? - zapytała podchodząc do mojego łóżka.
     - Nie ma o czym mówić to tylko spotkanie ze znajomymi. No idź już muszę się ubrać! - powiedziałam i wyprosiłam mamę z pokoju.
     Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam delikatny makijaż i fale na włosach lokówką. Otwórzyłam szafę.
      "Co mam założyć?" pomyślałam.
     Po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam się na krótkie dzinsowe spodenki, żółty top i długi wisior z sową. Z butów wybrałam jedne z moich ulubionych; wściekle - żółte tramki za kostkę. Założyłam jeszcze zamiast opaski niebieską bandankę. Było OK. ;-)
     Akurat kiedy zeszłam na dół zadzwonił dzwonek do drzwi. Od razu je otworzyłam mimo, że Kei już biegł, aby to zrobić. Za to, że go uprzedziłąm musiałam dać mu cukierka, bo inaczej by się obraził.
     - Mam nadzieję, że nie planujesz na dziś żadnych pojedynków. Aaron chciałby z pewnością trochę odetchnąć i cię poznać. - powiedział spokojnie George.
     - SŁUCHAM??!!  Nie mogę pozwolić, aby mnie poznał! Jest moim rywalem! Mógłby to wykorzystać przeciwko mnie!! - wykrzyczałam zdenerwowana.
     - Ok,ok. Spoko loko. - powiedział George podnosząc ręce na znak rozejmu.
     - Idę tam tylko dlatego, że mnie wyzwał. - oznajmiłam stanowczo.
     - Aaa.. To teraz wszystko rozumiem. - zaśmiał się.
     

*-*-*-*-*

     Na plaży spotkałam wszystkich, którzy grają w Faith, z całego LA!!! Mega mnie to zdziwiło! Nie sądziłam, że Aaron ma aż tak wielu znajomych. 
     Razem z Georgem poszliśmy do baru. Spotkaliśmy tam Aarona z grupką innych gości składających mu życzenia i dających prezenty. WTF??!! Pod ścianą stało już przynajmniej 100 paczek z podarunkami. A ja.. przyniosłam mu tylko jakiś beznadziejny wisiorek...
     Kiedy Aaron nas zobaczył od razu pogodnie się uśmiechnął. Ale zdawało mi się, że to tylko z mojego powodu.. 
     " Hmm... dziwne.." pomyślałam. " Pewnie knuje już jak mnie dziś pokonać!! Jest tutaj wiele gier i konkurencji! No i są komputery! Zawsze możemy zrobić pojedynek w Faith'cie!" 
     Aaron podszedł do nas kiedy przepchał się już przez tłum gości.
     - Hej, Yumi! Siema, George. - powiedział patrząc prawie cały czas na mnie. Na George'a spojrzał tylko kiedy się z nim witał.
     - Hej.. - odpowiedziałam lekko zaskoczona, ale po chwili już się ogarnęłam. - Fajnie się bawisz?? Widzę tu wiele ciekawych konkurencji! Zapowiada się ciekawy dzień!
     - Ahh.. Tak rzeczywiście! - rzekł z olśniewającym uśmiechem.
     Zarumieniłam się lekko, ale szybko to ukryłam. 
     Uratował mnie George.
     - Aaron! Wszystkiego najlepszego! Już szesnastka, hę? Staruch z ciebie! - powiedział żartobliwie blondyn śmiejąc się.
     - Dzięki! - zawołał Aaron i przyjął prezent od Georga.
     Teraz kolej na mnie. Spojrzałam na bruneta i powiedziałam:
     - Wszystkiego najlepszego, Aaron.. Mam nadzieję, że spełnią się wszystkie twoje marzenia! - powiedziałam z wesołym uśmiechem. - Mój prezent jest trochę skromny, ale zaskoczyłeś mnie wczoraj więc nie miałam zbyt dużo czasu.. 
     - Dzięki, ale najważniejsze, że jesteś. - rzekł Aaron i spojrzał mi głęboko w oczy ze szczerym uśmiechem. 
     To trochę zbiło mnie z tropu. 
       " Przecież to niemożliwe żeby on... zakochał się.. we mnie! NIE!" pomyślałam i natychmiast się otrząsnęłam.
       - Tak! Dziś na pewno zwyciężę!! - zawołałam pewna siebie. Wiedziałam, że chodzi mu jedynie o współzawodznictwo, nic więcej!
       Z twarzy bruneta zniknął miły uśmiech, a na jego miejsu pojawił się szyderczy.
      - Wątpię, panno Drugie Miejsce! - zadrwił i odszedł, aby odłożyć prezenty.
      
    
*-*-*-*-*


      - OCHHHH!!!! Nienawidzę kiedy tak do mnie mówi!!! - wydarłam się kiedy chodziłam z Georgem po plaży. Chcieliśmy uciec od tego tłumu.
      - Hehe. Tylko się z tobą droczy, ale tak naprawdę bardzo cię lubi. - powiedział jak zwykle spokojnie George.
      - COO??!! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!! - krzyknęłam od razu.
      - Ale czemu? Co w tym złego? - zapytał zaskoczony George. Większość dziewczyn uganiało się za Aaronem, ale on je ignorował. Lecz rzeczywiście ze mną było inaczej. Wręcz na odwórt..
      Nie wiedziałam co odpowiedzieć.. 
      W pewnej chwili odwróciłam się w stronę baru, w którym trwało przyjęcie. Na wielkim balkonie zauważyłam Aarona opierającego się o barierkę. Patrzył w moją stronę. 
      Właśnie chciałam do niego krzyknąć, aby zapytać jak się bawi. Kiedy on po prostu...
                Zniknął...

                                                                                                      Evelinee
           
     

2 komentarze:

  1. Ale fazowe!!!!!!!
    No weeź powiedz! - to była gra?
    Ale EXTRA już się nie mogę doczekać następnego rozdziału..... no, teraz ja muszę napisać zresztą :**
    Super nam idzie, Eve!
    Podpis :
    PRAWDZIWA AAlexa

    OdpowiedzUsuń
  2. No super super!! :D Pisz rozdział to ja szybciej napiszę! :D

    OdpowiedzUsuń